Zbliża się początek roku szkolnego a wraz z nim czas kompletowania wyprawki. W mediach zapewne po raz kolejny powróci temat ciężkich plecaków niesionych przez nieszczęśliwe, przygarbione pod wpływem ciężaru dzieci. A wina za taki stan rzeczy zrzucona zostanie na szkołę/ministerstwo. Czy słusznie?
Czy rodzice faktycznie nie mają wpływu na wagę uczniowskiego plecaka?
Oczywiście, że mają! Kupując szkolne wyposażenie warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy:
– plecak – przy zakupie plecaka należy wziąć pod uwagę jego ciężar i wybrać taki najmniej „wypasiony”. Każda kieszonka czy przegródka to dodatkowy kawałek materiału i ekspres, które swoje ważą.
Czy kółka przy tornistrze i wysuwana rączka to dobre rozwiązanie dla dziecka? Tak, jeśli założymy, że będzie plecakiem tylko „jeździć”. Gorzej, jeśli będzie go musiał również nosić na plecach…
– piórnik – wybieramy te mniej skomplikowane. Trzy przegródki z mnóstwem miejsca wcale nie są potrzebne.
– śniadaniówka – tutaj również zwracamy uwagę na wagę przedmiotu. Z tego gadżetu można też zupełnie zrezygnować, a śniadanie zawinąć w woreczek śniadaniowy i włożyć do mniejszej kieszonki plecaka.
– zeszyty – problem nie dotyczy raczej pierwszoklasistów, ale uczniów klas IV – VI. Wybierajmy zeszyty 32 kartkowe, w cienkiej okładce. Dziecko na tym etapie edukacji naprawdę nie potrzebuje grubasów w sztywnej, tekturowej oprawie.. Jeśli zeszyt będzie już zapełniony, można przecież dokupić nowy.
(Tutaj taka mała dygresja – jako nauczycielka często biorę zeszyty do sprawdzenia. I robię wszystko, aby te w grubych okładkach ocenić gdzieś w międzyczasie w szkole, aby tylko nie musieć tachać ich do domu ;o) )
Gdy zakupy poczynione i dziecko gotowe jest do szkoły zważmy również na następujące rzeczy:
– wyposażenie piórnika – 12 sztuk brokatowych długopisów czy pachnących pisaków absolutnie nie jest dziecku w szkole potrzebne! 2-3 kolorowe długopisy do podkreślania w zupełności wystarczą. Świecące i pachnące cuda niech zostaną w domu i tam też są przez dziecko używane.
Noszenie ze sobą kleju, nożyczek, czy przyborów geometrycznych to też nie najlepszy pomysł. Lepszym rozwiązaniem jest zakup dwóch zestawów – domowego i szkolnego.
– ilość piórników – zdarza się, że dziecko nosi w plecaku aż 3 piórniki: jeden na podręczne przybory, drugi na mazaki, a trzeci na kredki… Tymczasem uczeń niekoniecznie potrzebuje mieć pod ręką aż tyle artykułów piśmienniczych.
– codzienne pakowanie tornistra i noszenie do szkoły tylko potrzebnych podręczników- sprawa niby oczywista, a jednak… Z doświadczenia wiem, że niektóre dzieci noszą codziennie w plecakach wszystkie książki i zeszyty! Zadaniem rodzica jest sprawdzanie, czy w torbie znajdują się tylko pozycje niezbędne następnego dnia.
– pozostawianie książek w szkole – szkoła ma obowiązek zapewnienia każdemu uczniowi szafki/półki, w której może pozostawić swoje rzeczy. Jeżeli któregoś dnia nie było zadania domowego z danego przedmiotu lub nie trzeba się przygotowywać na następne zajęcia, podręcznik czy zeszyt ćwiczeń mogą pozostać w szkole. wato porozmawiać o takim rozwiązaniu z nauczycielem prowadzącym.
– skarby w tornistrze – warto zaglądać co jakiś czas do szkolnej torby i sprawdzać, czy na dnie nie ma żadnych skarbów: ulubionej zabawki, czasopisma czy kamienia znalezionego w drodze powrotnej do domu. Takie rzeczy potrafią ważyć całkiem sporo, a nie są w szkole potrzebne.
Analizując powyższe punkty można odnieść wrażenie, że kilka gramów w jedną, czy drugą stronę nie zrobi wielkiej różnicy. Jeśli jednak zsumujemy wszystko, wyjdzie nam niezły ciężar.
Macie jeszcze jakieś pomysły, gdzie szukać nadprogramowych kilogramów?